Zaczęło się świetnie. Idealnie zdążyliśmy na Szwagropola. Następnie bez problemu znaleźliśmy się (niestety maszerując) na zielonym szlaku którym podążaliśmy aż do... no właśnie wydawało się że do Bene.
Tutaj zrobiliśmy sobie przerwę obiadową i niestety okazało się że przed nami jeszcze droga na Turbacz i gdzieś tam będzie Bene;)
I doszliśmy do Bene :) znaleźliśmy Chatara - Wojtka i to tyle dobrych wiadomości. Okazało się że bedziemy nocować w bacówce na polanie i namiot który taszczyliśmy przez całą drogę będzie mógł się wykazać :P
Po całym dniu podróży z wypakowanymi sprzętem, jedzeniem i wszystkim innym plecakami dotarliśmy wreszcie do naszej bazy wypadowej:) Miny mieliśmy mniej więcej takie czyli nie wyraźne, ale szybko trzeba było zabrać się do pracy...
A tak przedstawiała się nasza baza wypadowa z "bardzo porządną" jak nam powiedziano bacówką. I rzeczywiście bacówke będziemy długo pamiętali i dobrze wspominali choć raczej nie za jej solidną konstrukcje lecz za urok... Warto w tym miejscu wspomnieć że nie byliśmy tam sami. Okazało się że zamieszkiwała to miejsce mała i nieco hałaśliwa(szczególnie w nocy) myszka... Niestety nie udało mi się jej upolować cyfrówką :P
Po małym "co nieco" i krótkim odpoczynku zabraliśmy się do pracy. Jedni poszli po wrzątek ;) inni zajęli się rozbijaniem namiotu i zbieraniem drewna na ognisko.
Tak świetnie palące się ognisko zawdzięczaliśmy "Proszowickiej" ekipie Agaty, która przy okazji odkryła swoje nowe powołanie - "rębacz drewna". Przy zbieraniu opału odkryliśmy mały strumyczek okazało się że był to Kamienicki Potok a dokładniej jego źródło...
DZIEŃ 2==>
|